Forum www.poezjaliryczna.fora.pl Strona Główna www.poezjaliryczna.fora.pl
Portal poezji lirycznej
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nic nie kończy się bez powodu

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.poezjaliryczna.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
assandi




Dołączył: 15 Paź 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin

PostWysłany: Nie 18:05, 25 Paź 2009    Temat postu: Nic nie kończy się bez powodu

Odkąd pojawiłam się na czacie onet sama nie wiedziałam czego albo kogo szukam tam. Błąkałam się niczym na świecie zbłąkana owieczka od swojego stada. Nie wiedząc czego tak naprawdę w życiu pragnę. Przede wszystkim miałam ograniczony dostęp w Internecie. Gdzieś na dnie mojej podświadomości drzemało we mnie coś telepatycznego. To coś było jak magnez przyciągało mnie coraz bardziej i bardziej, pomimo licznych niezbyt przyjemnych incydentów ze strony notorycznych erotomanów. Na wstępie uciekałam od nich w milczeniu, lecz to nic nie poskutkowało. Musiałam w końcu wziąć sprawy w swoje ręce i taką samą strategią pokonywać swoich przeciwników wtedy, gdy poczułam się znienacka przez nich zaatakowana. Słusznie pokonać wroga na odległość własną jego bronią. Wystarczyło użyć 2-3 słów o wulgarnej konsystencji i już osobnika nie było w pokoju na prywatnej rozmowie ze mną. Ha, ha, ha jakie to proste było. Nie osądzam wszystkich jednakową miarką. Owszem poznałam kilka fajnych osób, ale to nie było jeszcze to co szukałam. W głębi swego serca czułam tajemniczą tęsknotę za czymś, czego nie było, co było dla mnie raczej obce, a dla pozostałych ludzi normalne i takie oczywiste! Miałam wrażenie, że dotykam samego dna samotności, bezsensu życia. Pustka rozsadzała mnie na wskroś. Nie potrafiłam już marzyć jak dawniej, bywały dni kiedy nic mnie nie cieszyło. Na czacie rozmawiałam z trudem , udając szczęściarę. Tkwiłam przez bardzo, bardzo wiele lat w martwym punkcie, głęboko zamknięta w samej sobie. Jak wylękniony żółw w swoim grubym pancerzu. Mimo, że przebywałam w takim stanie ducha, nie było mi z tym wcale dobrze. Wręcz przeciwnie rok z roku czułam, że mnie w środku coś ogromnie przytłacza, że się po prostu zwyczajnie duszę! Żyłam wciąż przeszłością i wspomnieniami sprzed lat. To chyba stawało się już moją obsesją , którą zesłał mi los. Pragnęłam za wszelką cenę uwolnić się od niej jednak nie dawałam sobie rady , aby wyrwać się z tych drapieżnych szponów własnej ciemnej strony przeszłości. Niby jestem dorosłą kobietą i powinnam samodzielnie rozwiązywać własne problemy, z którymi borykam się nie pierwszy raz, nie oglądając się za siebie , że ktokolwiek mnie z tego wyręczy, pomoże. Jak przystało na pełnoletnią osobę. Jakiś wewnętrzny głos w środku samej mnie wrzeszczał coraz głośniej i donośniej: RATUNKU!!! POMOCY!!! Niestety tylko ja byłam w stanie go usłyszeć i nikt inny poza mną. Pojawiał się on coraz częściej i nawiedzał moją podświadomość coraz bardziej i bardziej, przerażając mnie chwilami notorycznie. Starałam się to ignorować z początku, lecz to stawało się coraz bardziej nie do zniesienia psychicznie. Jeszcze te notoryczne pytania, ciągle te same… jak to się stało, że jesteś samotna? Dlaczego jesteś samotna? Kiedy odpowiadałam pierwszy, drugi, trzeci raz wydawało mi się to rzeczą naturalną, ale przy pięćdziesiątym, którymś czy setnym razie zaczynało mnie nużyć to klikanie znanych mi na pamięć odpowiedzi. Zazwyczaj były one krótkie, treściwe i rzeczowe. Najprostsza odpowiedź brzmiała, że jeszcze nie spotkałam na swojej drodze nikogo odpowiedniego dla siebie. Odbierano to z mojej strony jako nadmierność, wybredność, że przebieram mężczyznami jak ulęgałkami. Natomiast ja nawet chcąc dokonać jakiegokolwiek ostatecznego wyboru nie miałam w czym po prostu wybierać. Z moich niespełnionych marzeń pozostały tylko sny niespodziewane nocą powtarzające się. W nich ciągle widywałam tą samą postać. Nie mogłam rysów twarzy nigdy dostrzec na jawie, ale wiedziałam, iż ten ktoś jest moim ideałem mężczyzny. Najczęściej był to szczupły, dość wysoki brunet, otulający mnie czule swoimi ramionami, uśmiechając się karmił mnie mandarynkami. Ten sen powtarzał się co jakiś czas. Był taki prawdziwy i rzeczywisty, że zaraz po przebudzeniu z rana nachodziła mnie nostalgia. Wolałabym się nigdy nie obudzić, śniąc i śniąc pozostać w tamtym świecie, żyjąc naprawdę szczęśliwie. Na dnie serca swojego zachowałam dalszy rysopis mojego wymarzonego jednego, jedynego z snu. Z natury bardzo tolerancyjny, wyrozumiały, prawdomówny, odpowiedzialny, o dobrym sercu, pełen poświęcenia. Opiekuńczy, przy którym mogłabym się poczuć bezpiecznie, ufając mu bezgranicznie. Z natury w jednej osobie A.D.O!!! Czyli Abstynent, domator i jeszcze do tego bardzo dyskretny. Banalne prawda? A jednak prawdziwe. Pewnego zimowego dnia weszłam do pokoju Lublin. Jak zwykle dziewczyny z chłopakami na ogólnym rozprawiali o dyrdymałach. Przez co zawsze czułam się nieswojo i niepewnie, ale chciałam jakoś zwrócić na siebie uwagę i odwieść ,choć na moment wszystkich obecnych od tematu damsko-męskiego. Więc odezwałam się .Cześć wszystkim! Czy mogę wiedzieć w jakim tutaj wieku mniej więcej Jesteście? E tam na nikim nie wywarłam najmniejszego zainteresowania. Zupełna cisza jak makiem zasiał wokół mnie. Już miałam odejść stamtąd, gdy ktoś mi odpowiedział. Tu same małolaty po 13-15 lat rozmawiają. Grzecznie podziękowałam i zamierzałam już zniknąć, kiedy ujrzałam na monitorze przed sobą okienko: ADRIAN zaprasza Cię do rozmowy na prv. Miałam trzy wyjścia odmówić, przyjąć to zaproszenie albo je zignorować. Długo nie zastanawiając się, kliknęłam myszą na tak. Ten ktoś mając w klawiaturze wciśnięte CAPS zapytał. SZUKASZ SPECJALNIE TUTAJ KOGOŚ? Na co ja jemu. Nie, już sobie idę stąd, tylko tak z ciekawości zapytałam, ale nie krzycz na mnie już proszę! Nowy rozmówca odpowiedział ja wcale na ciebie nie krzyczę ani nie wyganiam cię z tego pokoju. Zapytałem tylko z czystej ciekawości, bo wydałaś mi się taka jakaś zalękniona. Było to niestety prawdą, lecz nie chciałam się do tego przed nim przyznać, żeby mu nie dać do tego powodu satysfakcji. Właśnie, że krzyczysz na mnie, bo piszesz do mnie wielkimi literami. Okej już przestaję odparł mi Adrian. Od słowa do sława między nami nawiązała się bardzo długa rozmowa, wydał mi się miły no i na poziomie inteligentny. Nie to co większość młodzieży w Lublinie na czacie chamstwo, draństwo i obłuda. To co mi akurat z jego strony odpowiadało, to, iż nie wypytywał mnie gdzie mieszkam, w jakim wieku jestem i jak mam naprawdę na imię takie tam… albo jak wyglądam? Co już stało się dla mnie tak nagminnie oklepane. Przez to przy wstępnych rozmowach czułam się zwyczajnie znużona takimi pytaniami. Adrian odtąd zaproponował mi pogawędki na prvach co dzień o 10 rano. Wydał mi się człowiekiem wielce wnikliwym. Jakby za wszelką cenę starał się odkryć we mnie samej skrywaną na dnie duszy tajemnicę. Momentami bardzo przerażała mnie ta dociekliwa postawa z jego strony. Niby starał się być delikatny, wyrozumiały i nie wymuszał nic na mnie, ale powracał do tego samego tematu wciąż jak bumerang. Ponad moje siły nieraz cała ta sytuacja jaką stwarzał sam stawała się wręcz chwilami nie do zniesienia. Do reszty wyczerpywało mnie ciągłe odpowiadanie na jego pytania.-Tak, nie, nie wiem… Jednak miał coś w sobie, co jednocześnie ogromnie przyciągało mnie do niego jak magnez. Wyczuwałam czasami jak dotyka mojej zranionej duszy. Adrian zdawał sobie sprawę, że to musi być coś bardzo wstrząsającego, ponieważ przy każdej mojej próbie otworzenia się przed nim jeszcze bardziej zamykałam się w sobie jak wylękniony żółw w grubym pancerzu. Obawiałam się nie raz zastanawiając się kim on naprawdę jest? Adrian zapewniał mnie, iż pragnie mi tylko pomóc. Od jakiegoś czasu dusiłam się, zamykając się w sobie coraz bardziej i bardziej aż do utraty tchu. Nie wiem jak on to dostrzegł po mnie? Przez tyle lat nikt poza nim tego nigdy nie zauważał. Wiedziałam, że jak naprawdę na świecie istnieją bratnie dusze, to ja i Adrian właśnie nimi jesteśmy. Nie byliśmy siostrą i bratem po tych samych rodzicach, ale było coś, co nas oboje zbliżało do siebie. Owszem wspólne zainteresowania, światopogląd na różne sprawy nawet oboje byliśmy z natury domatorami. Los pełen porażek w życiu osobistym nas oboje łączył. Nie wiedziałam czy to przypadek, czy jednak przeznaczenie? Nagle od dawna hałasujący wentylator karty graficznej zaczął mi się zacierać. Próbowałam wcześniej interweniować do serwisu kom., ale usłyszałam przez telefon tylko cooo? Znowu coś sama spierniczyłaś w swoim komputerze?! W oddali w słuchawce usłyszałam gromki śmiech informatyka wspólnika. Na co ja nie, proszę pana tym razem nic nie zrobiłam naprawdę coś mi wysiada, nie wiem co. Na wskutek pracy komputera czułam ulatniający się dziwny zapach, jakby gdzieś plastyk, guma się stapiała. Wyłączyłam natychmiast sprzęt i zadzwoniłam do swojego informatyka z serwisu. Był bardzo wściekły i za każdym razem odkładał na bok złośliwie słuchawkę, abym nie mogła się dodzwonić i impulsów sobie tym dodatkowo nabiła. Ewentualnie odmawiał mi natychmiastowej wymiany części w komputerze, twierdząc iż nie ma czasu i kazał mi ponownie zadzwonić w tej samej sprawie za kilka dni. Było mi bardzo przykro, że tak mnie traktuje tamten, więc przypomniałam sobie rozmowę z Adrianem. Pamiętaj jakbyś potrzebowała pomocy, zawsze możesz liczyć na mnie. Miałam wszystko w notesie spisane, jego nr. tel. do biura, adres do pracy, nazwisko. Jednak coś mnie ogromnie powstrzymywało przed wykręceniem tego numeru. Wszystko o mnie wiedział oprócz tego gdzie dokładnie mieszkam i jak się naprawdę nazywam. Boże po co ja się jemu zwierzałam?!!! Teraz los zamierzał mnie i Adriana postawić oko w oko naprzeciw siebie. Ogromne miałam opory w głębi duszy przed tym pierwszym spotkaniem z nim. Cały czas zastanawiałam się, jak ja temu człowiekowi spojrzę prosto w oczy? W ostateczności zadzwoniłam do tego biura i poprosiłam go do telefonu. Dzień dobry ja w sprawie awarii komputera. Wyjaśniłam w skrócie ponownie co się dzieje z moim komputerem. Poczekaj zaraz wezmę kartkę , długopis i zapiszę sobie twój numer telefonu wraz z adresem domowym. Po chwili przedstawiłam się tak naprawdę mam na imię Laura Peters. Przekazałam nr. tel. adres. Ok. będę dzisiaj u Ciebie przed 18-stą. A tak nawiasem masz ładniejsze imię jak nick na czacie. Bardzo dziękuję odpadłam uśmiechając się do słuchawki. To do zobaczenia odezwał się Adrianie. Czekam! Cześć! Przed 18-stą po otworzeniu drzwi stanął w progu wysoki brunet wprost z mojego snu! Boże cała osłupiałam, ale musiałam momentalnie oprzytomnieć. Adrian bardzo dobrze znał mnie od wewnątrz, więc nie chciałam niczego dać mu po sobie poznać. Serce waliło mi jak młot! Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Wszedł do mojego pokoju i powiedział: to ja jestem Adrian. Czy możesz uruchomić komputer? Tak oczywiście odparłam z lekkim uśmiechem na ustach i przycisnęłam granatowy klawisz w komputerze Zanim komputer uruchomił się na dobre ukradkiem przyjrzałam się uważniej Adrianowi. Miał brązowe oczy i czarujący uśmiech. Nie wiedziałam czy to sen czy jawa. Boże nie mogę po sobie dać poznać! Myślałam. Wysoki mężczyzna wyjął z torby długi śrubokręt i nowy wentylator. Część z komputera położył na biurku i zabrał się za odkręcanie bocznej ścianki mojego sprzętu kom. . Po niedługiej chwili odezwał się dobrze przypuszczałem, że to wiatrak od karty graficznej się zaciera. Stąd ten charakterystyczny swąd jaki czułaś. Przyglądając się wewnątrz dodał. jest mały problem. Jaki? Zapytałam zaniepokojona. Wentylator taki sam, ale wtyczka inna od tej ze starego. Powiedział Adrian. No i co teraz będzie? Spytałam. Na razie zamknij komputer. Wyłączyłam go. Nic się nie stało, nie bój się nie zostawię Ciebie z zepsutym komputerem. Zrobię tak, że będzie działał z nowym wiatrakiem. W nowym wentylatorze odciął kombinerkami wtyczkę, która nie pasowała. Masz może taśmę izolacyjną? Zapytał mnie. Tak oczywiście, że mam. Odpowiedziałam Adrianowi. Po czym szybko wciągnęłam z jednej z szuflad biura 3 rolki taśmy bezbarwnej. Oj to tylko kawałeczek wystarczy jak powiedział tak obciął kawałek taśmy izolacyjnej z rolki. Następnie w środku komputera taśmą obkleił kable dookoła. Prawie gotowe! Teraz włącz komputer. Uruchomiłam go ponownie, a Adrian obserwował obroty nowego wentylatora przez kilka minut, stojąc naprzeciwko mnie przy komputerze ze ściągniętą boczną ścianką. Okej dobrze jest! Usłyszałam. Wyłącz jeszcze raz go, bo muszę ściankę przykręcić. Po 5 minutach było już po naprawie. Siedzieliśmy oboje obok siebie przy komputerze. Adrian jeszcze zamierzał mi instalować przeglądarkę Firefoxa. Byłam od nie dawna na Internecie, bardzo obawiałam się zainfekować swój komputer. Owszem można na Internecie znaleźć antywirusa i zainstalować go w komputerze, ale to tylko działa zaledwie przez miesiąc. Po 30 dniach od nowa ten sam problem powraca. A ja chciałam mieć z tym święty spokój raz na zawsze. Dlatego Adrian zaproponował mi:- zainstaluję Tobie specjalną i jedyną antywirusową przeglądarkę. Dzięki niej możesz bez obawy wchodzić gdzie chcesz. A jest taka? Spytałam z niedowierzaniem. Pewnie, że jest! Uśmiechnął się do mnie. W takim razie zdaję się całkowicie na ciebie. Przystałam na propozycję Adriana. Za wszelką cenę starałam się skupić nad tym, czego uczyłam się od swojego nowego kolegi. Nie potrafiłam przecież jeszcze wysyłać maili. Adrian zainstalował mi również specjalną skrzynkę odbiorczą w Mozillii Thunderbirdzie. Pierwszy raz w życiu nagle poczułam siedząc obok niego, że mam nieodpartą ochotę do przytulenia się do niego. Nie wiem jak to się stało, że ogromnie zapragnęłam, aby on mnie objął swoimi ramionami. Niestety to było nierealne, ponieważ to czego bardzo chciałam w głębi duszy. Zmuszona bylam zapanować nad tym i ukryć na dnie własnego serca. Adrian pierwszy i raczej jako jedyny mężczyzna w życiu wydawał mi się kimś przy kim poczułam prawdziwy spokój. Byłam pewna teraz po ujrzeniu jego, że mogę tylko jemu zaufać. Poczuć się przy nim pewnie i bezpiecznie. Z każdym dniem przekonywałam się, iż nie byłam w błędzie co prawda nie rozmawialiśmy już na czacie onet, gdyż odeszłam stamtąd. Ogromnie pragnęłam porozmawiać z Adrianem, ale nie tak jak do tej pory tylko i wyłącznie o komputerach, o informatyce, nie! Raczej o tym co czułam i o tym co tak naprawdę nas oboje łączyło i jednocześnie tak bardzo dzieliło… Moja mama śmiała się z nas mówiąc: - para 30-toparolatków, a zachowują się jak smarkacze. To nie była moja wina. Adrian jeszcze przyobiecał mi, że przyjedzie i nauczy mnie przegrywać na przegrywarce kom. Gdy pojawił się ponownie akurat moi rodzice mieli coś do załatwienia na mieście i wyszli z domu. Zostaliśmy sami Przypatrując się temu co wykonuje i jemu pomyślałam sobie. Teraz muszę zdobyć się na odwagę, ale od czego tu zacząć?... Na moment zatrwożyłam się. Nagle odezwał się Adrian.-Widzę, że to przegrywanie dla ciebie Lauro jest jeszcze wyższą szkołą jazdy. Co chcesz to gromadź na dysku, a jak nagromadzi się Tobie dużo napisz maila. Znajdę czas przyjadę i przegram Ci muzykę, filmy co chcesz. Na wieść o tym ogromnie ucieszyłam się. Zdałam sobie sprawę, że kiedy dowie się całej prawdy ode mnie przy drugim spotkaniu, wtedy bardzo szybko go na zawsze stracę. Uznałam, że to nie jest najlepszy moment. Jednak Adrian wyraźnie coś z mojej strony wyczuwał na odległość, jakby domyślał się, bo nigdy więcej u mnie już go nie było. Zapraszałam go wielokrotnie do siebie, ale on ciągle zmieniał temat. W końcu w moim komputerze zainstalował zdalnie sterowany program, który jemu umożliwiał pomaganie mi na odległość. Nie chciałam się narzucać jako kobieta. Miało to bardzo dobre strony jak i te gorsze, w każdej chwili nieoczekiwanie Adrian mógł wejść ze swojego sprzętu z domu czy biura do mojego kom. kiedy np. rozmawiałam na gg z innym chłopakiem i czytać moją rozmowę albo czytać moje maile do innych osób i te do mnie skierowane. Przyznaję w głębi duszy ogromnie to mnie krępowało, choć nigdy takich maili do żadnego chłopaka nie pisałam jak właśnie do Adriana. Zawsze podkreślałam w mailach jemu to, że on dla mnie jest bardzo kochany niczym anioł stróż. Z czasem niestety moje komplementy prosto ze szczerego serca zaczęły jego coraz bardziej irytować. Niby nie krzyczał na mnie, ale jak coś odpisał to tak jakby mi nóż w samo serce wbił. Coraz większą katuszą było dla mnie ukrywanie swoich prawdziwych uczuć do niego. Mało kto wie co wtedy się czuje w ogóle ciężko to jest opisać. Owszem byłam dla Adriana taką przyjaciółką jak nikt nigdy w życiu, ale czy to była przyjaźń z mojej strony? Na pewno nie. Traktował mnie jak zwykłą kumpelę, lecz zwyczajnie nie czułam się z tym dobrze. Coraz to potworniej czułam się z dnia na dzień z brakiem lojalności ze mojej strony. Zdobyłam się po raz drugi na odwagę. Usiadłam i napisałam maila do niego, a w nim nie pamiętam jaki już wierszyk. Nie był zbyt dobitny, ale dawał nieco do myślenia na temat uczuć. Oczywiście zmyśliłam dopisując, że biorę udział w konkursie literackim i nie jestem pewna czy ta propozycja będzie dobra. Adrian odpisał: „Witaj Lauro! Nie za bardzo znam się na literaturze, ale uważam, że za bardzo ograniczasz się utrzymując kontakt ze mną. Ponownie zamykasz się w sobie i najlepiej powinnaś zwrócić się z tym do psychologa, ja nie mogę w żaden sposób ci pomóc.” Mój Boże ja jemu piszę o tym co czuję, a on mi każe iść z tym do psychiatry! No nie tego było już za dużo! Wyłączyłam kom. i wyszłam do łazienki, siadłam na muszli klozetowej i rozpłakałam się. Po kilku minutach przemyłam zimną wodą twarz, osuszyłam ręcznikiem i wróciłam do pokoju. Odtąd płakałam tylko w nocy gdy mnie nikt nie słyszał i nie widział z rodziców. Nie odpisywałam na maila Adrianowi przez 3 dni. Doszłam do wniosku, że najlepiej będzie udać czy skłamać, że nie otrzymałam tej odpowiedzi. Na trzeci dzień zerknęłam do skrzynki odbiorczej i nie dowierzam własnym oczom. Miałam maila od Adriana. Otwieram z lekką obawą i czytam. Hej Laura! Co się stało?! Czemu nie piszesz ?! Martwię się o ciebie, czy coś złego dzieje się?! Daj jakiś znak życia proszę! Adrian. Nie zwlekając dłużej odpisałam: Witaj Adrianie! U mnie wszystko ok. Nie chciałabym tobie przeszkadzać po prostu, może zbyt często zawracam ci głowę głupstwami… Chciałam abym częściej pisała do niego. Czasami nie rozumiałam go nic a nic. Gdyż Adrian rzeczywiście zaczął się dziwnie zachowywać wobec mnie, jak coś jemu nie przypadło do gustu potrafił mi na złość niespodziewanie wyłączyć zdalnie kom. Kiedy byłam bardzo miła dla jakiegoś kolegi. Często na komunikatorze „Miranda” ze mną rozmawiając widział zdalnie jak się do mnie ktoś dobijał, zaraz zasypywał mnie pytaniami kto to jest, czego chce od ciebie i skąd jest? Nie wiem czy to była ze strony Adriana zwykła ludzka ciekawość czy pierwsze symptomy zazdrości o mnie?... Było to nawet miłe ze strony Adriana. Był jak dzieciak zazdrosny o zabawkę. Oczywiście nie zamierzałam umyślnie wzbudzać w nim tej zazdrości i dawać mu ku temu powody, ale to dodawało mi troszeczkę otuchy w tej miłości bez wzajemności. Wakacje się kończyły nastawał wrzesień, a Adrian jak co roku wybierał się dopiero na wczasy. Od 28 sierpnia do 4 września. Bardzo mi przykro było mimo iż miał „laptopa” oznajmił mi zawczasu, że tam nad morzem gdzie on bywa nie ma Internetu. To miała być pierwsza taka rozłąka między nami. Pojechać z nim nie mogłam, bo niepełnosprawność ograniczała mnie w tym. Po drugie zresztą nic mi nigdy nie zaproponował ze swej strony, a ja jako kobieta też mam swój honor i ambicję nawet jeżeli jestem po uszy w kimś zakochana. Było coraz bliżej wyjazdu Adriana do Dżwirzyna coraz bardziej zaczynały mnie prześladować uporczywe myśli, że jedzie sobie nad to morze z inną albo niebawem pozna tam jakąś i wtedy naprawdę stracę jego bezpowrotnie. Obsesyjne nie do zniesienia! Jak ja bardzo pragnęłam w głębi serca, aby z sobą jednak zabrał tego „laptopa”. Zabrał z sobą komórkę albo wypożyczony od swojego kolegi foto aparat cyfrowy., obiecując mi, że nad morzem zrobi kilka fotek i mi przyśle w mailu. Skrycie marzyłam o tym, aby przysłał mi swoją fotkę znad morza. Adrian jednak przysłał mi tylko krajobraz stamtąd. Coraz rzadziej do mnie od tamtej pory pisał maile ,wydawał mi się coraz bardziej zdystansowany, obojętny nawet oziębły wobec mnie. Ogromnie przykro mi było z tego powodu, ale byłam bezradna czując jak się oddala ode mnie. Za nic nie chciałam być wobec Adriana natrętna i wypytywać o cokolwiek czasami jeszcze skrobnęłam coś do niego w sprawie problemów w informatyce na klawiaturze, ale on jak zwykle odpisywał mi z dużym opóźnieniem. Coraz rzadziej aż zamilkł. Nie chciałam Adriana przymuszać siłą mocy do niczego co by jego mogło unieszczęśliwić , ale mimo wszystko przyjaciółmi wirtualnymi moglibyśmy pozostać aż po dzisiejszy dzień. Dla niego byłam gotowa znieść samotność aż po grobową deskę, wystarczyłoby mi to gdyby tylko ze mną mailował. W ciągu 3 lat następnych moja nieodwzajemniona miłość graniczyła już z obsesją. Codziennie pisałam po 1-2 wiersze o miłości do Adriana i zamieszczałam je na blogu albo portalu literackim na Internecie z cichą nadzieją, że może zwróci uwagę, przeczyta, przemyśli i odezwie się do mnie. Adrian nadal milczał. Nie mogłam dłużej tego znieść! Coś zżerało mnie w środku. Postanowiłam ogłosić się na IPON w randkach. Nie wierzyłam samej sobie, że zapomnę o nim. Za każdym razem nawiązując z kim nowym znajomość spotykała mnie nie z mojej winy totalna klęska, porażka. Jak zawiódł mnie inny chłopak natychmiast moje myśli powracały do Adriana. Wspomnienia o nim. Nagle napisał do mnie z daleka ktoś, kto tak jak ja pragnął miłości bardzo samotny. Podświadomie poczułam, że udaje się Bogdanowi sprawić, że zapominam o Adrianie. Coraz częściej przyłapywałam się na tym jak się uśmiecham. Świat stał się dla mnie kolorową bajką. Razem wspólnie przeszliśmy przez bardzo ciernistą drogę, żeby być z sobą .Jak okazało się, że połączyła nas miłość spełniona. W przeciwieństwie do Adriana nie boi się przyszłości ze mną na dobre i złe. Dzisiaj wiem, że serce mimo wszystko potrafi nie jeden, jedyny raz pokochać.

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mgiełka
Gość






PostWysłany: Wto 11:07, 27 Paź 2009    Temat postu:

.....łał..Grażynko przeczytałam z ciekawością Twoje opowiadane,które ma piękne zakończenie...
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.poezjaliryczna.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin